Doradztwo marketingowe, newsy marketingowe, tworzenie stron internetowych, Lead Generation, Kamil Ryszard, marketing dla firm

Meta luzuje zasady moderacji. Zaraz, ale czy na pewno o to chodzi?

Meta luzuje zasady moderacji. Zaraz, ale czy na pewno o to chodzi?

Wyobraź sobie, że jesteś właścicielem eleganckiej restauracji w samym centrum miasta. Takiej z kryształowymi kieliszkami, sommelierem i rezerwacjami na trzy miesiące do przodu. Przez lata budowałeś swoją markę na perfekcyjnej obsłudze, wyśmienitym menu i zasadach, które sprawiały, że każdy gość czuł się wyjątkowo.

Aż pewnego dnia budzisz się i… masz dość. „Do diabła z tymi wszystkimi zasadami!” – myślisz. „Przecież restauracja ma być dla ludzi!”

Stajesz więc na środku swojej restauracji i ogłaszasz: „Od dziś każdy może robić u nas, co chce! Precz z dress codem! Zapomnijcie o rezerwacjach! Niech żyje wolność! W końcu to WY powinniście decydować, jak chcecie jeść!” Brawa. Oklaski. Goście są zachwyceni.

A następnego dnia… jeden z twoich kelnerów, korzystając z nowej „wolności”, postanawia zaserwować zupę pomidorową… wylewając ją prosto na kolana lokalnego celebryty. W końcu nikt mu nie powiedział, że NIE MOŻNA, prawda?

Absurdalne? Może. Ale mniej więcej w takiej sytuacji znalazła się właśnie Meta. I uwierzcie mi – ta zupa jest znacznie bardziej gorąca niż się wydaje… 

#image_title

Meta jak Smeagol.

Pamiętacie „Władcę Pierścieni” i postać Golluma/Smeagola? Ten mały, zniekształcony stwór prowadził nieustanne rozmowy sam ze sobą, podczas gdy jego dwie osobowości walczyły o kontrolę. Cóż, wygląda na to, że Meta właśnie przeżywa swój „gollumowy” moment.

Z jednej strony mamy Metę-Smeagola. Tę „dobrą” wersję, która właśnie ogłosiła wielki manifest wolności. Mark Zuckerberg, niczym cyfrowy Mahatma Gandhi, staje przed nami i mówi: „Dość kontroli! Dość cenzury! Niech wolność wypowiedzi rozkwitnie na naszych platformach!”

Jak brzmi? Oceń samodzielnie. Meta obiecuje:

  • Koniec z wszechobecnym fact-checkingiem (bo kto tak naprawdę może być arbitrem prawdy? I patrząc na historię Rafała Brzoski i Omeny Mensah – czy on istnieje?)
  • Przejście na model Community Notes (bo przecież społeczność wie lepiej!)
  • Mniej ograniczeń w dyskusjach o trudnych tematach (w końcu jesteśmy dorośli, prawda?)

albo jak Gollum - są dwa oblicza

I właśnie wtedy… wychodzi z nas Gollum. Ta druga, ciemniejsza strona Mety. Ta, która właśnie dostała po łapach od polskiego UODO za kompletny brak kontroli nad deep fake’ami. Ta sama Meta, która inkasuje grube miliony za reklamy szkalujące znane osoby i rozpowszechniające fake newsy.

Wyobraźcie sobie sytuację: Mark stoi na scenie i opowiada o wolności słowa, podczas gdy za kulisami algorytmy jego firmy właśnie wyświetlają kolejną fałszywą reklamę o Omenie Mensah. To trochę jak szef restauracji mówiący o jakości obsługi, podczas gdy jego kelnerzy właśnie organizują zawody w rzucaniu jedzeniem… w gości. 

I tu pojawia się fundamentalne pytanie: Czy można głosić erę wolności słowa, jednocześnie nie radząc sobie z podstawową ochroną użytkowników? To jak rozdawać dzieciom zapałki, mówiąc „bawcie się dobrze”, i jednocześnie dziwić się, że gdzieś wybuchł pożar…

#image_title

Kiedy gigant potyka się o własne nogi (i nawet nie wie, że boli)

Pamiętacie te wszystkie filmy o superbohaterach, gdzie najpotężniejsza postać ma jedną, malutką słabość? Superman i kryptonit, Achilles i jego pięta, Iron Man i… jego ego.

Meta właśnie przeżywa swój „kryptonitowy moment”. I uwierzcie mi – nie jest to zielony kamień z kosmosu, tylko… zwykły przedsiębiorca z Polski.

Bo Rafał Brzoska, człowiek który nauczył Polaków, że paczka nie musi czekać na kuriera (a kurier na odbiorcę), właśnie pokazał, że największą słabością cyfrowego giganta jest… jego własna arogancja.

„Wiele osób twierdzi, że z BIG Techami się nie da wygrać. NIC BARDZIEJ MYLNEGO!”

To trochę jak ta stara historia o pszczole, która według wszelkich praw aerodynamiki nie powinna latać. Ale pszczoła o tym nie wie i… po prostu lata. Brzoska właśnie został taką pszczołą w świecie social mediów – teoretycznie nie powinien móc wygrać z Metą, a jednak właśnie to zrobił. 🐝

David vs Goliath 2.0 (albo jak zmusić giganta do tańca)

Znacie takie momenty w filmach akcji, kiedy mały, niepozorny bohater nagle powala na ziemię dwumetrowego zabijakę? Publiczność zawsze wtedy wstrzymuje oddech, a potem wybucha entuzjastycznym „YES!” Właśnie jesteśmy świadkami takiej sceny w świecie social mediów. Tylko że zamiast ringu mamy… UODO. Zamiast prawego sierpowego mamy… paragrafy RODO. A w roli głównej – Rafał Brzoska i Omena Mensah vs Mark Zuckerberg.

I wiecie co jest najlepsze? Meta właśnie dostała cios, którego się kompletnie nie spodziewała. Bo kto by pomyślał, że firma warta setki miliardów dolarów może dostać mat od przedsiębiorcy z Polski?

Ale to nie jest zwykła historia o Davidzie i Goliacie. To opowieść o czymś znacznie ważniejszym – o tym, jak wielkie korporacje przestały zauważać ludzi za cyframi w Excelu.

Bo spójrzmy prawdzie w oczy:

  • Meta zarabia 36,5 miliarda dolarów… w jeden kwartał
  • Ich system moderacji przetwarza miliony zgłoszeń dziennie
  • Mają armię prawników większą niż niejedno państwo
  • Zatrudniają tysiące moderatorów

A mimo to przegrywają z… 263 fałszywymi reklamami.

To trochę jak właściciel międzynarodowej sieci restauracji, który nie potrafi odpowiedzieć na proste pytanie klienta: „Przepraszam, ale czy w mojej zupie naprawdę powinien być ten karaluch?” 🪳

Brzoska nie walczy tu o jeden post czy jedną reklamę. On rzuca wyzwanie całemu systemowi. Systemowi, który pozwala zarabiać na kłamstwie, bo… no cóż, kłamstwo się dobrze klika.

A wisienką na torcie? Za złamanie zakazu UODO Meta może zapłacić do 4% światowego przychodu. Matematycy wśród Was już pewnie liczą i przecierają oczy ze zdumienia. Tak, dobrze myślicie – mówimy tu o kwocie, za którą można by kupić kilka małych państw. Lub, jak kto woli, postawić paczkomatów na każdym rogu w galaktyce. 🚀

I może właśnie o to chodzi? Może czasem trzeba uderzyć giganta tam, gdzie najbardziej zaboli – po kieszeni – żeby przypomnieć mu, że za każdą cyfrą w Excelu stoi prawdziwy człowiek?

Doradztwo marketingowe, newsy marketingowe, tworzenie stron internetowych, Lead Generation, Kamil Ryszard, marketing dla firm

Algorytm pod presją, czyli dlaczego Meta odpuszcza

Wiecie, co jest najśmieszniejsze w całej tej historii wolności słowa? Meta nie robi tego z czystej altruistycznej miłości do wolności. To czysty pragmatyzm.

Dlaczego? Bo ich dotychczasowy model moderacji po prostu PRZESTAŁ DZIAŁAĆ.

Wyobraźcie sobie maszynę, która zamiast przyspieszać, zaczyna zużywać więcej paliwa niż jedzie. Dokładnie tak wygląda obecny system moderacji Mety:

  • Więcej czasu i pieniędzy na moderację
  • Coraz mniejsza skuteczność
  • Rosnąca frustracja użytkowników
  • Spadająca aktywność

To trochę jak próba naprawienia dziurawego wiadra kolejnymi łatkami. W pewnym momencie trzeba powiedzieć: „Dosyć. Budujemy nowe.”

I Meta właśnie to robi. Nie z miłości do wolności, ale z czystej konieczności ekonomicznej. Bo moderacja kosztuje. A rynek social mediów jest bezlitosny.

Chcecie wiedzieć, ile Meta traci na obecnym systemie? Miliony dolarów dziennie. Na moderacji. Na systemach, które i tak nie działają.

Więc co to w zasadzie oznacza?

Mark Zuckerberg i jego armia programistów właśnie postanowili zrobić coś, co w świecie social mediów przypomina rewolucję. Ich dotychczasowy system moderacji treści przypominał wojsko z czasów zimnej wojny – przeregulowany, sztywny, totalna kontrola. Każdy post był skanowany jak podejrzana przesyłka na granicy, każdy komentarz przechodził przez tyle filtrów, że tracił swoją pierwotną energię.

I co z tego wynikało? Użytkownicy coraz bardziej sfrustrowani, algorytmy coraz bardziej divorced from reality, a wolność słowa zaczęła przypominać tekst instrukcji obsługi pralki – nudny i nieprzyjazny. Dlatego Meta robi wielki reset. To nie jest zwykła zmiana, to raczej jak całkowita przebudowa silnika w trakcie jazdy. Na autostradzie. Bez zatrzymywania.

Najprościej mówiąc: gigant social mediów mówi „oddajemy władzę wam”. Ale nie do końca. To bardziej jak oddanie kierownicy z zamontowanym GPS-em, który cały czas monitoruje trasę.

Najważniejsze zmiany? Mniej automatycznej cenzury. Więcej odpowiedzialności społeczności. Community Notes zamiast tradycyjnych fact-checkerów. I wreszcie – luźniejsze podejście do tematów, które do tej pory były tabu. To trochę jak zmiana stylu wychowawczego: zamiast ciągłego trzymania ręki na pulsie – więcej zaufania i przestrzeni do samostanowienia.

Krótko mówiąc: Meta robi wielki reset swoich cyfrowych rządów. I szczerze? Chyba najwyższy czas. Pytanie. Czy wyjdzie to na dobre? 

PS Wolność to nie anarchia, tylko świadomy wybór. A Meta właśnie podobno daje nam narzędzia do tego wyboru. 

O autorze

Doradztwo marketingowe, newsy marketingowe, tworzenie stron internetowych, Lead Generation, Kamil Ryszard, marketing dla firm

Kamil Ryszard to specjalista w dziedzinie generowania leadów, z ponad 15-letnim doświadczeniem. Prowadził kampanie dla marek takich jak Media Markt, Porsche czy KFC. Doradzał Canal+. Aktywnie angażuje się w życie branży marketingowej, edukując początkujących marketerów i dzieląc się z nimi swoją wiedzą. Zrzesza w sieci twórców ponad 1500 influencerów. Uważa, że skuteczność marketingu głęboko zakorzeniona jest w zrozumieniu psychologii i technik perswazji, co pozwala na tworzenie bardziej celnych i przemyślanych strategii komunikacyjnych, które rezonują z odbiorcami i efektywnie przekładają się na wyniki biznesowe.

INFORMACJE KONTAKTOWE:

Kontakt mailowy z Kamilem: 
on@kamilryszard.pl 

MEDIA SPOŁECZNOŚCIOWE:

Tagi: marketing, doradztwo marketingowe, blog marketingowy, newsy marketing, marketing dla firm, wiedza marketingowa, kamil ryszard, blog o marketingu, mentoring marketingowy, praktyki w marketingu, google news, news, wiadomości marketingowe